Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
znak oburzenia oparł pięści na biodrach.
Już jednak rozumiał przyczynę, dla której ręce Gabi, a nawet jej twarz, świeciły krwawą czerwienią. Bo dojrzał stół nakryty ceratą, na nim kosz pełen wisien całych, półmisek pełen wisien wydrylowanych i talerz pełen pestek i ogonków.
- Już widzę, że tu dziś rzeź niewiniątek - powiedział, smutnie kiwając głową.
Gabi oznajmiła mu, że korzysta z przerwy w poszukiwaniu i odrabia zaległości gospodarskie.
Wiktoryna usmażyła wprawdzie trochę wisien, ale na pewno albo sfermentują, albo scukrzeją. Wiktoryna zawsze właśnie w tym celu je smaży.
- Gdzież ja tu umieszczę moje łokcie - zatroszczył się Hubert - ani jednego suchego miejsca na stole
znak oburzenia oparł pięści na biodrach. <br>Już jednak rozumiał przyczynę, dla której ręce Gabi, a nawet jej twarz, świeciły krwawą czerwienią. Bo dojrzał stół nakryty ceratą, na nim kosz pełen wisien całych, półmisek pełen wisien wydrylowanych i talerz pełen pestek i ogonków. <br>- Już widzę, że tu dziś rzeź niewiniątek - powiedział, smutnie kiwając głową. <br>Gabi oznajmiła mu, że korzysta z przerwy w poszukiwaniu i odrabia zaległości gospodarskie. <br>Wiktoryna usmażyła wprawdzie trochę wisien, ale na pewno albo sfermentują, albo scukrzeją. Wiktoryna zawsze właśnie w tym celu je smaży. <br>- Gdzież ja tu umieszczę moje łokcie - zatroszczył się Hubert - ani jednego suchego miejsca na stole
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego