pamiętali sąsiedzi - podłoga w sypialni Stanisława R. była pociągnięta lakierem bezbarwnym, a więc substancją, która błyskawicznie się pali, wydzielając duszący, trujący dym.<br>W miejscu, gdzie stało łóżko Stanisława R., strażacy znaleźli półlitrową butelkę po wódce, a zatem najprostsza hipoteza nasuwała się sama: pan R. upił się i zasnął mocnym, pijackim snem, toteż nie obudził się, kiedy najpierw zajęła się od papierosa pościel, a potem podłoga i ściany. Zanim się spalił, stracił przytomność od duszącego, trującego dymu. Jeżeli prokurator nie okaże się dociekliwy, umorzy dochodzenie z powodu <q>"nie stwierdzenia przestępstwa"</>.<br>Komisarz uświadomił sobie nagle, że przecież równie dobrze mogła to być butelka