doprawdy nieoczekiwany, stawia całą opowiadaną historię w zaskakującym świetle. Czym jest dzisiaj pojęcie wierności swoim przekonaniom, miłosierdzie, postulat wybaczania nieprzyjaciołom? - pytania takie można dzięki ostatniej scenie postawić. Myślę jednak, że narzucałyby się z większą siłą, gdyby temperatura lwiej sekwencji rozciągała się na cały film, gdyby opowieść zdynamizować, nie ulegając pokusie solennego wygłaszania wszystkich kwestii napisanych sto lat temu, gdyby wreszcie bardziej zawierzyć obrazom niż słowom. <br>W rezultacie mam do <name type="tit">Quo vadis</> stosunek skomplikowany, przypominający trochę uczucia, z jakimi spogląda się na malowidło, ozdabiające od zawsze salon w mieszkaniu dziadków. Póki nie będę nikomu wmawiał, że jest lepsze od płócien wiszących w