się nie domykały i tym bardziej nie dały się zamknąć. Ku mojej uciesze nikt ich jak dotąd jeszcze nie naprawił. Przebudzona o godzinie szóstej rano przez pielęgniarkę w celu zmierzenia ciśnienia i temperatury, natychmiast po jej wyjściu nacieram termometr do 36,6 stopni, aby go od razu odłożyć i spokojnie spać dalej. <br>Takie są mniej więcej moje małe sposobiki, by sobie tutaj jakoś pomóc, łatwiej to wszystko przetrzymać, w ogóle jakoś żyć. Kompletna głupota, przyznaję, ale jaki przeciwnik, taka gra. Przypomina mi się infantylna zabawa w kotka i myszkę, też skądinąd beznadziejnie głupia. Oni mnie tak, to ja ich siak. Najgorzej