Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
bydłem spłachetki nadzielonych pastwisk, ryły kopytami rżyska. Łąki dzieliły wstążki przeciągnięte od palika do palika, sznurki, tasiemki. Bywało, że zerwała je krowa lub przewróciły palik czyjeś chciwe ręce. Dotąd zgodna gromada żarła się, plotkowała, judziła jednych na drugich. Dochodziło i do bójek. Konie ciągnęły przeładowane wozy z cegłą. Były chude, sparszywiałe, ciekło im z oczu. Kto miałby czas na szczotkowanie, czesanie zgrzebłem, na chodzenie koło nich! Skończyły się pańskie nawyki, życie jest twarde. Prędzej, prędzej, sąsiad uprzedzi i położy dach. Niedoczekanie. Pierwszy padł bułany, następnie kobyła Marciniaka, potem...
- Panie kierowniku, jakże tak, szkoda kuni. Moje gniade u Mielczarka ledwo kulasy ciągną
bydłem spłachetki nadzielonych pastwisk, ryły kopytami rżyska. Łąki dzieliły wstążki przeciągnięte od palika do palika, sznurki, tasiemki. Bywało, że zerwała je krowa lub przewróciły palik czyjeś chciwe ręce. Dotąd zgodna gromada żarła się, plotkowała, judziła jednych na drugich. Dochodziło i do bójek. Konie ciągnęły przeładowane wozy z cegłą. Były chude, sparszywiałe, ciekło im z oczu. Kto miałby czas na szczotkowanie, czesanie zgrzebłem, na chodzenie koło nich! Skończyły się pańskie nawyki, życie jest twarde. Prędzej, prędzej, sąsiad uprzedzi i położy dach. Niedoczekanie. Pierwszy padł bułany, następnie kobyła Marciniaka, potem...<br> - Panie kierowniku, jakże tak, szkoda kuni. Moje gniade u Mielczarka ledwo kulasy ciągną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego