kierunku. Zaraz pofolgowała sobie.<br> - Ratunku! Złodzieje! Bandyta! - Jej głos napełnił korytarz alarmującym wołaniem, zagłuszył dudnienie i tupot nóg zbliżających się ludzi, wprawił w drżenie posępne mury podziemi. Pani inspektor zdarła z oczu chustkę. W tym samym momencie ujrzała ludzi wyłaniających się z głębi skalnego tunelu. Zamigotały światełka latarek, zatupotały buty, spiętrzyły się przyspieszone oddechy i naraz, tuż przed nią, wyrosła wielka, szeroka postać z rudą brodą.<br> - Antoniusz! - zawołała radośnie. - Jola! Co ty tu robisz?<br>Pytanie było niezbyt fortunne, lecz Jola, radosna i uszczęśliwiona widokiem asystenta i studentów, zaczęła mówić chaotycznie:<br> - Ścigajcie go! Prędzej! On uciekł! O, tam! Prędzej! - Kto?<br> - Malarz... złodziej obrazów