się wchodzić do śpiwora pełen fobii. "Nie zdążę wyskoczyć na pokład, jeśli będzie coś się działo".<br> Znam to, tak samo mówił Breit, gdy żeglowaliśmy na tratwie. Marzł, ale nie właził do wnętrza. Dziś Czesław jest w niebie i uśmiechając się patrzy, jak zaciągam pod brodą taśmy mojego śpiwora, z których spływa woda. Śpię spokojnie. Wierzę, że Czesław zawsze w porę obudzi mnie. Tak jak zrobił to dwadzieścia lat temu na pierwszej "Nord".<br><br><gap reason="sampling"><br><br> Niedziela. Niedziela! Nie ma to jak niedziela. Wiatr słabnie, chmury się przerzedzają. Nie na tyle oczywiście, aby zobaczyć słońce, ale wystarczająco, aby ocean malował się w jaśniejszym kolorze. Ulga