Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
lisem, szczurem. Walczyłem, lawirowałem, wgryzałem się we wszystkie niedostępne dla innych korytarze.
- Pięknie, synu - pokiwał głową mój ojciec ze smutnym uśmiechem - tylko nie rozumiem, dlaczego mając 30 lat, wyglądasz na 54.
- Ależ, tato - obruszyłem się. - Sam mnie uczyłeś, że mężczyzna powinien być myśliwym i zdobywać, zdobywać.
- Ale ja, synu, zdobywałem spod lady kiełbasę krakowską, kafelki z Opoczna i twoją mamę. Właśnie, jak u ciebie z tymi sprawami, no wiesz?
- Kto ma na to czas!? - Pognałem do domu nowiutkim, bajeranckim Porsche i to właśnie tego wieczora, po raz pierwszy, tak bardzo się na tobie zawiodłem. Miałem ci właśnie wręczyć markowy kosmetyk, gdy
lisem, szczurem. Walczyłem, lawirowałem, wgryzałem się we wszystkie niedostępne dla innych korytarze.<br> - Pięknie, synu - pokiwał głową mój ojciec ze smutnym uśmiechem - tylko nie rozumiem, dlaczego mając 30 lat, wyglądasz na 54. <br> - Ależ, tato - obruszyłem się. - Sam mnie uczyłeś, że mężczyzna powinien być myśliwym i zdobywać, zdobywać. <br> - Ale ja, synu, zdobywałem spod lady kiełbasę krakowską, kafelki z Opoczna i twoją mamę. Właśnie, jak u ciebie z tymi sprawami, no wiesz? <br> - Kto ma na to czas!? - Pognałem do domu nowiutkim, &lt;orig&gt;bajeranckim&lt;/&gt; Porsche i to właśnie tego wieczora, po raz pierwszy, tak bardzo się na tobie zawiodłem. Miałem ci właśnie wręczyć markowy kosmetyk, gdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego