Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
już naraziłeś na przykrości. Gdy domysły swoje ostatecznie udowodnię, wtedy sam ogłoszę je światu i wtedy zapewne spotka mnie to samo, co tego żartującego urwisa: zarzut bluźnierstwa - dodał ciszej cudzoziemski ksiądz.
Na małej bolońskiej uliczce znowu zaległa cisza.
Po chwili znów pojawił się smagły Giovanni w prześwitującej koszuli i postrzępionych spodniach. Patrzał w niebo. Wreszcie machnął ręką.
- Wiadomo, że Słońce się kręci! Było nad kościołem, a teraz jest już nad drzewem. Wieczorem chowa się z jednej strony, a rano pojawia z drugiej. Wiadomo... Ale com sobie użył, to użył. A ksiądz Lodovico i tak nie powiedział najważniejszego: Przecie gdyby się Ziemia
już naraziłeś na przykrości. Gdy domysły swoje ostatecznie udowodnię, wtedy sam ogłoszę je światu i wtedy zapewne spotka mnie to samo, co tego żartującego urwisa: zarzut bluźnierstwa - dodał ciszej cudzoziemski ksiądz. <br>Na małej bolońskiej uliczce znowu zaległa cisza. <br>Po chwili znów pojawił się smagły Giovanni w prześwitującej koszuli i postrzępionych spodniach. Patrzał w niebo. Wreszcie machnął ręką. <br>- Wiadomo, że Słońce się kręci! Było nad kościołem, a teraz jest już nad drzewem. Wieczorem chowa się z jednej strony, a rano pojawia z drugiej. Wiadomo... Ale com sobie użył, to użył. A ksiądz Lodovico i tak nie powiedział najważniejszego: Przecie gdyby się Ziemia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego