Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
który zginął w rejsie. Wielu z samotnych, takich jak Horce, Widal, Weld, Sowden, Totsuke, Hener, Teliga, poznałem osobiście. Innych poznałem jedynie z ich książek, udzielanych wywiadów, niespodziewanych nekrologów.

Statek

Trzecia z minutami. Szarość świtu. Parne ciepło śpiwora, którego wilgoć rozgrzałem sobą w ciągu nocy. Sen, który nie krzepi. Sen w spodniach, w butach, w czapce, w kilogramach nie odparowanej wody.
Kolejny dzień. Kolejne tysiące, miliony uderzeń dziobu bijącego się o mile z przeciwnością oceanu. Pod wiatr, pod wiatr. Bez końca pod wiatr.
Na kalendarzu 20 maja - dwudziesty dziewiąty dzień żeglugi na wiatr. Miesiąc... Nie mam po co wstawać. Wiem, że idę
który zginął w rejsie. Wielu z samotnych, takich jak Horce, Widal, Weld, Sowden, Totsuke, Hener, Teliga, poznałem osobiście. Innych poznałem jedynie z ich książek, udzielanych wywiadów, niespodziewanych nekrologów. <br><br>&lt;tit&gt;Statek&lt;/&gt;<br><br> Trzecia z minutami. Szarość świtu. Parne ciepło śpiwora, którego wilgoć rozgrzałem sobą w ciągu nocy. Sen, który nie krzepi. Sen w spodniach, w butach, w czapce, w kilogramach nie odparowanej wody.<br> Kolejny dzień. Kolejne tysiące, miliony uderzeń dziobu bijącego się o mile z przeciwnością oceanu. Pod wiatr, pod wiatr. Bez końca pod wiatr.<br> Na kalendarzu 20 maja - dwudziesty dziewiąty dzień żeglugi na wiatr. Miesiąc... Nie mam po co wstawać. Wiem, że idę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego