Masz, masz, kiedy tak chcesz!" Popielniczka zadzwoniła po raz drugi - dyrektor niecierpliwił się. Roman pochylił się nad stołem i zaczął skwapliwie przekładać szklanki z jednej tacki na drugą. "O, możesz sobie pukać, ile ci się podoba." Popielniczka znów zadzwoniła, ale tym razem tak głośno, że goście zaczęli się oglądać. Roman spojrzał na nich porozumiewawczo i złośliwie kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć: Widzieliście kiedy takiego drania?" - Proszę, proszę! - zawołał urażonym głosem <page nr=306>.<br>Dyrektor, tęgi, brodaty mężczyzna, siedział na foteliku cały pochylony naprzód, wyczekujący.<br>- No, dokąd mam czekać! Kartę! - wyrwał jadłospis z ręki Romana i położył go na stole. - Najpierw niech pan przyniesie filiżankę