Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
się nad przepaścią, a ja w porę go pochwyciłem sprawdzając, czy nie odłamał sobie kawałka kła lub ucha, poczułem nagle, że nie jestem w pokoju sam. Jest to bezbłędne uczucie, prawie fizyczne, czyjejś bliskiej obecności, niezależnie od szelestów i pochrząkiwań mylących kierunek. Obejrzałem się, a nie widząc nikogo za sobą, spojrzałem do góry i właśnie - zobaczyłem.
Stał na górnej półce środkowej części kredensu i obserwował pole walki przez długą lunetę. I co najistotniejsze: od razu go poznałem.
Miał na sobie podobną do mojej kurteczkę z białymi mankietami i wyłożonym kołnierzem w koronki, na który spływała lekko posrebrzona broda. Zupełnie tak, jak
się nad przepaścią, a ja w porę go pochwyciłem sprawdzając, czy nie odłamał sobie kawałka kła lub ucha, poczułem nagle, że nie jestem w pokoju sam. Jest to bezbłędne uczucie, prawie fizyczne, czyjejś bliskiej obecności, niezależnie od szelestów i pochrząkiwań mylących kierunek. Obejrzałem się, a nie widząc nikogo za sobą, spojrzałem do góry i właśnie - zobaczyłem.<br>Stał na górnej półce środkowej części kredensu i obserwował pole walki przez długą lunetę. I co najistotniejsze: od razu go poznałem.<br>Miał na sobie podobną do mojej kurteczkę z białymi mankietami i wyłożonym kołnierzem w koronki, na który spływała lekko posrebrzona broda. Zupełnie tak, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego