żyjesz... Zadzwonił na pogotowie, a później do nas. Znalazł cię nieprzytomnego na dachu kamienicy. Byłeś cały we krwi, a twarz miałeś tak pokaleczoną, poranioną, że ledwo cię poznaliśmy. No, ale operacja się udała! - stwierdziła stanowczo, choć po twarzy przemknęła niepewność. - Ale mów, mów, co się stało!<br>Zygmunt odwrócił głowę. Matka, spojrzawszy porozumiewawczo na ojca, poprawiła poduszkę.<br>- Dobrze, dobrze, opowiesz później. Odpoczywaj, musisz...<br>- To znaczy, że mam nową twarz - przerwał jej.<br>- Nie, nie, to zwykła operacja - pośpieszył z tłumaczeniem ojciec. - Musieli cię pozszywać... Szwy zrastają się szybko, a blizny, jeśli będą, to niewielkie. Trochę powieki masz węższe i usta. Ale i to