Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
niewymownego czaru i pokus. W kuchni poszarzało najmocniej. Gęsto od cieni. Ogarniała ich posępność.
- To ja już sobie pójdę, a z tamtym będzie, jak mówiłem - pół powiedział, pół wyszeptał Konstanty. Podniósł dłoń na pożegnanie. - Zamknijcie się na fest, czuję, że coś niedobrego wisi w powietrzu - jeszcze od drzwi doradził.
- Dobrej, spokojnej nocy, pozdrów od nas Stefę - pożegnała go Róża.
- A ja tobie dziękuję za wszystko - dodał Jassmont.
- Nie ma za co. Dobranoc, zaryglujcie się, nie kuście losu.
Po godzinie, jak w opowieści o pastorze i jego żonie, było zupełnie ciemno. Jeszcze trochę światła uchowało się przy oknie, słabość mroku. Trwało to chwilę
niewymownego czaru i pokus. W kuchni poszarzało najmocniej. Gęsto od cieni. Ogarniała ich posępność.<br>- To ja już sobie pójdę, a z tamtym będzie, jak mówiłem - pół powiedział, pół wyszeptał Konstanty. Podniósł dłoń na pożegnanie. - Zamknijcie się na fest, czuję, że coś niedobrego wisi w powietrzu - jeszcze od drzwi doradził.<br>- Dobrej, spokojnej nocy, pozdrów od nas Stefę - pożegnała go Róża.<br>- A ja tobie dziękuję za wszystko - dodał Jassmont.<br>- Nie ma za co. Dobranoc, zaryglujcie się, nie kuście losu.<br>Po godzinie, jak w opowieści o pastorze i jego żonie, było zupełnie ciemno. Jeszcze trochę światła uchowało się przy oknie, słabość mroku. Trwało to chwilę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego