Dzwonek zadźwięczał. Ani jeden uczeń, ani jedna uczennica nie wybiegli z klasy na pauzę do ogrodu.<br>- Po prostu, po prostu każmy mu! Niech się przyzna! - krzyczał Władek podrażniony i blady. - Niech zrozumie, na co naraża swoich kolegów i koleżanki. Już wszyscy patrzymy jedni na drugich jak na <orig>złodziejów</>!<br>Jerzy zaprotestował spokojnie:<br>- Wcale nie jak na <orig>złodziejów</>, bo już wiemy, że mamy do czynienia nie ze złodziejem, a kimś, komu strzeliło do głowy zażartować sobie z nas. A po wtóre, ciekaw jestem, w jaki sposób możemy kazać? On sobie drwi z tego, póki go nie znamy.<br>Ale zacietrzewiony Władek nie słuchał, skoczył