napadł Milon, ten sam Milon o czerwonej twarzy ze szramą na prawym policzku. To on, jako kupiec Gajusz Wibiusz, sprzedał mnie na placu przy świątyni Kastora.<br>- O Rzeczypospolito, stoisz nad przepaścią - jęknął Furius - i słusznie karzą cię bogowie!...<br>Umilkł i pochylił głowę na piersi. Spartakus dotknął jego ramienia i powiedział spokojnie:<br>- Jesteś wolny, Furiusie. Jeśli chcesz, wracaj do Rzymu.<br>Furius odpowiedział po chwili, podnosząc ku niemu zbolałą twarz:<br>- Do splugawionego Rzymu, gdzie rządzą tacy szubrawcy, jak Krassus, a kupcami są korsarze, nie mam po co wracać... Zostanę z wami, by bić się o sprawiedliwy świat...<br>- Brawo! - zawołali chórem żołnierze.<br>- Przyjmujemy ciebie