Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 03.16
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Saakaszwili, jak złodziej, bez uprzedzenia, wczesnym rankiem z ponadpięćsetosobowym oddziałem uzbrojonych ludzi, z transporterami opancerzonymi przyjechał na granicę administracyjną Adżarii. To oczywiste, że chodziło o przewrót i przejęcie władzy, a nie odwiedzenie autonomicznej republiki, która jest przecież częścią Gruzji, kraju prezydenta Saakaszwilego.
Społeczność Adżarii jest zaniepokojona tym zdarzeniem. Wielu ludzi spontanicznie wyruszyło na granicę, której chce bronić przed zbrojną interwencją. Z godziny na godzinę jest ich coraz więcej. Wszyscy żądają od prezydenta, by obiecał, że nie użyje siły. W przeciwnym razie może dojść do starć. Władze centralne liczyły, że uda się im sprowokować wybuch rewolucji, jak w listopadzie w Tbilisi. U
Saakaszwili, jak złodziej, bez uprzedzenia, wczesnym rankiem z ponadpięćsetosobowym oddziałem uzbrojonych ludzi, z transporterami opancerzonymi przyjechał na granicę administracyjną Adżarii. To oczywiste, że chodziło o przewrót i przejęcie władzy, a nie odwiedzenie autonomicznej republiki, która jest przecież częścią Gruzji, kraju prezydenta Saakaszwilego.<br>Społeczność Adżarii jest zaniepokojona tym zdarzeniem. Wielu ludzi spontanicznie wyruszyło na granicę, której chce bronić przed zbrojną interwencją. Z godziny na godzinę jest ich coraz więcej. Wszyscy żądają od prezydenta, by obiecał, że nie użyje siły. W przeciwnym razie może dojść do starć. Władze centralne liczyły, że uda się im sprowokować wybuch rewolucji, jak w listopadzie w Tbilisi. U
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego