Dla nas jest to jedyne źródło utrzymania. Pewno chcą, abyśmy zamiast na wysypisko, zaczęli chodzić do urzędu. Nikt, kto siedzi w urzędzie na stołku, nie wie, co znaczy taka praca - dodają. <br>Szperacze nie wiedzą, co będzie dalej, w chwili zamknięcia dla nich wysypiska stracą jedyny dochód. Co gorsze, na wysypisku spotyka się nastolatków, oni też nie widzą dla siebie przyszłości. Tu mogą zarobić parę groszy i mieć na własne wydatki, bo na kieszonkowe od niepracujących rodziców liczyć nie mogą. - Kraść nikt nie chce, ale jeśli nie będzie na chleb... Tu pracuję razem z całą moją rodziną. Ja, żona i dwójka dzieci, nikomu