zwariował ze szczęścia, ze strachu, z oczarowania. Bywa, że natkniesz się na Niego w dobroci człowieka – tak bezinteresownej, że prawie nieludzkiej. Albo w pracy swojej – tak twórczej, że aż boskiej. Czasem w szumie lasu, w ogromie morza, nieba. Albo idąc ulicą czy jadąc samochodem. Spotykasz Go – On spotyka ciebie. W najbardziej nieoczekiwanych miejscach, sytuacjach, zdarzeniach. Wtedy już niepotrzebne ci są cuda, dowody, świadectwa, karty Pisma Świętego. Niepotrzebne ci nic. Wiesz. Nie: wierzysz, ale: wiesz. I jest ci z Nim dobrze. Jak przy matce, jak przy ojcu. Nie wstydź się tego przed sobą. To normalne. Przecież On jest twoim