Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Nie do śmiechów mi. Mówiłem, brata mi zabili. Przeor rzekł, że możemy stąd wyjść. Wyjdźmy więc, opuśćmy to smutne miejsce, ruszajmy w drogę. A w drodze opowiem, co trzeba. Byś wiedział, co trzeba. I nie więcej niż trzeba.
- Prosiłem - echo głosu mężczyzny zadudniło jeszcze głębiej - byś uklęknął.
- A ja mówiłem: spowiadać ci się nie myślę.
- Kimkolwiek jesteś - rzekł mężczyzna - do wyboru masz dwie drogi. Jedną tu, do mnie, na klęczki. Drugą przez klasztorną bramę. Beze mnie, ma się rozumieć. Nie jestem jurgieltnikiem, chłopcze, ani najemnym zbirem do załatwiania twoich spraw i porachunków. To ja, zakarbuj sobie, decyduję, ile i jakiej potrzeba
Nie do śmiechów mi. Mówiłem, brata mi zabili. Przeor rzekł, że możemy stąd wyjść. Wyjdźmy więc, opuśćmy to smutne miejsce, ruszajmy w drogę. A w drodze opowiem, co trzeba. Byś wiedział, co trzeba. I nie więcej niż trzeba. <br>- Prosiłem - echo głosu mężczyzny zadudniło jeszcze głębiej - byś uklęknął. <br>- A ja mówiłem: spowiadać ci się nie myślę. <br>- Kimkolwiek jesteś - rzekł mężczyzna - do wyboru masz dwie drogi. Jedną tu, do mnie, na klęczki. Drugą przez klasztorną bramę. Beze mnie, ma się rozumieć. Nie jestem jurgieltnikiem, chłopcze, ani najemnym zbirem do załatwiania twoich spraw i porachunków. To ja, zakarbuj sobie, decyduję, ile i jakiej potrzeba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego