brzegu Morza<br>Czerwonego: cofnąć się nie mógł, a jak tu ruszyć przed siebie i<br>postawić stopę na ziemi, w którą dotąd wsiąkał cudzy pot? Niby to<br>wszystko jego, a on tak się czuł, jak kiedy szedł o zmroku na jabłka do<br>sadu księdza Paralaty. Czy nie będzie musiał się kiedyś spowiadać, że<br>zbierał ziarno, którego nie zasiał? Ale z drugiej strony gospodarzem<br>był i wiedział, że ziemia jałowieje bez ludzi, jak zdrowa baba bez<br>chłopa. Czy zresztą on, Pawlak, wywołał tę wojnę? Sam stał się ofiarą<br>zwycięstwa i musiał się z tym pogodzić, że Polskę każde historyczne<br>zwycięstwo kosztuje nie mniej