oka w menu wiedziałem już, że kucharz nabył swe umiejętności w epoce czwartorzędu, czyli całkiem niedawno.<br>Po prawej ręce przyjemnie trzaskało drzewo w kominku, tym milej, że to ja byłem gościem, a płacił ów nieszczęśnik. Kelner przyniósł na przystawkę placek Rybi Potok w cenie 9 zł. Skrupuły dobre są przy spowiedzi, pomyślałem i dziabnąłem widelcem w <dialect>moskola</>, na którym złożono kilkanaście niewielkich kawałeczków wędzonego łososia w towarzystwie bitej, lecz niesłodzonej śmietany. Autorska kompozycja kucharza okazała się smaczną, drugą już tego dnia niespodzianką.<br>Do wyboru było pięć zup: <dialect>kwaśnica</> na <orig>gęsinie</> za 4,8 zł, gulaszowa w cenie 5 zł, żurek podhalański