mnie samą nieraz zadziwia. Jakżeż? Urodziłam się w jakieś 50 lat po śmierci generała, a pisząc o nim piszę o rzeczach mi bliskich, nieraz mam wrażenie, że piszę o samej sobie. Może zresztą tak pisze się zawsze, zawsze o sobie i z siebie?<br> Ale mam i inne, nie tylko subiektywne sprawdziany tej "rodzinności". Oto nagle uprzytamniam sobie, że znałam kogoś, kto był chyba do generała bardzo podobny: i fizycznie, i sposobem bycia. Tym kimś był mój wuj Tadeusz Łubieński, ukochany nasz wujaszek, brat mojej matki, a generała prawnuk.<br> Gdy patrzę na portrety młodego generała, widzę wyraźne podobieństwo, a poza tym te