Nie wyglądało to wcale na sklep. Przypominało raczej pokój kogoś, kto lubi otaczać się różnymi, dziwnymi przedmiotami. W rogu, na wiklinowym fotelu, wyścielonym srebrzystym futrem, siedział stary, malutki mężczyzna z jasną brodą. Nie miał lewej ręki.<br>- Niech kolory tęczy nie omijają twego życia - wypowiedziałam formułę powitania.<br>- I twojego - odparł, nie spuszczając ze mnie wzroku.<br>Podeszłam do wielkiego stołu zastawionego drewnianymi figurkami, przedstawiającymi dzieci. Największa była taka jak ja, najmniejsza zmieściłaby się w zaciśniętej dłoni.<br>- Jakie to ładne! Co to jest?<br>Mężczyzna podniósł się i podszedł do mnie. Podniósł figurkę pucołowatego, szeroko uśmiechniętego chłopca.<br>- Dawno, dawno temu, gdy kolorackie małżeństwo nie mogło