Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
swoje miejsce na tylnej, pluszem wyłożonej ławie i gdzie czekał już na nas Albin,
i autobus ruszył gładko, bo piasek był tu ubity i koła nie pozostawiały żadnego śladu jak na twardej polepie, a gdy obejrzałem się za siebie, nie zdołałem powstrzymać okrzyku zdumienia:
- Spójrzcie tylko!
i wszyscy trzej nie spuszczaliśmy oczu z białego wielbłąda, który nagle wyszedł z cienia piętrzących się ciemno głazów i uginając lekko nogi w kolanach, płynął przez pustynię tam, skąd nadjechaliśmy, i stawał się mniejszy, coraz mniejszy, aż w końcu zniknął nam z oczu, bo patrzyliśmy w ślad za nim aż do końca,
- To chyba fatamorgana
swoje miejsce na tylnej, pluszem wyłożonej ławie i gdzie czekał już na nas Albin,<br>i autobus ruszył gładko, bo piasek był tu ubity i koła nie pozostawiały żadnego śladu jak na twardej polepie, a gdy obejrzałem się za siebie, nie zdołałem powstrzymać okrzyku zdumienia:<br>- Spójrzcie tylko!<br>i wszyscy trzej nie spuszczaliśmy oczu z białego wielbłąda, który nagle wyszedł z cienia piętrzących się ciemno głazów i uginając lekko nogi w kolanach, płynął przez pustynię tam, skąd nadjechaliśmy, i stawał się mniejszy, coraz mniejszy, aż w końcu zniknął nam z oczu, bo patrzyliśmy w ślad za nim aż do końca,<br>- To chyba fatamorgana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego