skończyło się bez wdzięku -<br>nie było jaguarów jęku,<br>Pedro okazał się potworem,<br>zamiast sakralnej kopulacji<br>dokonał się brutalny gwałt,<br>po czym nie dawszy żadnej racji,<br>Chuacopulkę Pedro sprał.<br>Zbitą skrępował zaś powrozem<br>i przytroczywszy ją do siodła,<br>zawiózł biedaczkę do obozu,<br>gdzie bardzo smutny żywot wiodła.<br><br>Indian los także spotkał srogi,<br>bo Pedro, nasyciwszy chucie,<br>zapragnął swoich dawnych uciech<br>i wyrżnął niemal co do nogi.<br>Rzecz jasna, z Pedrowego ziarna<br>nie wzeszła żadna Tlantli, ale<br>na świecie się pojawił Carlos -<br>obiecujący wcale malec.<br>Ledwo się mu wyrżnęły ząbki,<br>zaczął przegryzać mamkom sutki.<br>Później ukręcać ptaszkom łebki<br>pasjami lubił szkrab malutki.<br>Kiedy