rozpytuję chorego słonia o zdrowie.<br>D laczego nie doceniasz inteligencji przyjaciela ścierwojada?<br>Porzucasz życie publiczne, odstępujesz katedrę, opuszczasz uczelnię, osierocasz wychowanków, wielbicieli, asystentów, słuchaczy.<br>Ciskasz na śmietnik ojczyste godności, zagraniczne wykłady i kongresy, cały nasz wielki świat.<br>Robisz to niby ostrożnie, bez szumu, więc udało się oszukać gromadkę wiernych i stada obojętnych.<br>Nawet tak bystry chłopak jak Twardowski dał się nabrać.<br>Ale, drogi Franciszku, ścierwojada nie zmylisz. Jasne? - Jasne!<br>- wyciąga rękę, trącamy szkłem o szkło.<br>- Moje gratulacje, Jeremi! Pierwszy poczułeś padlinę.<br>Być może nie mylą go mądre oczy - być może rzeczywiście przysiadłem w tym fotelu z rozważną cierpliwością ścierwnika, by spojrzeć