i tylko dla despektu, najlichszej chabety.<br> A wiedziałem, że jeśli to uczynię, zjawiający mi się nieustannie Jasiek odejdzie ode mnie na zawsze za wodę razem z wdówką i młodziutką służącą i pozostanie w tym kawałku psiego piasku.<br> Bałem się jednak, że jeśli sięgnę ręką po kurę, po końską uzdę, naruszę stajenne i kurne okolice Jaśka.<br> A jeśli je chociaż raz naruszę, na pewno wyjmę kiedyś spluwę, przyłożę ją sobie do skroni i pociągnę za cyngiel.<br> Wolałem już przechodzić obok uchylonych stajni, wyczekiwać przy szopach i pod czochrającymi się sadami, czując, jak wzdłuż kręgosłupa spływa mi strużka strachu pomieszanego z tajemną uciechą