z siebie, pełna niepokoju i niepewności, czekała na jego powrót.<br>Zdegustowany okropnie rozmową z kierowcą, który, żarliwie broniąc sprawy nielegalnych gachów, postponował słusznie, jego zdaniem, zdradzanych mężów, Lesio wpadł do domu, dysząc pragnieniem zemsty. Wciąż piastując w objęciach odrażające łachmany, dotarł do progu pokoju, gdzie ujrzał obrazek niewinny i sielankowy: starannie składającą jego koszule Kasieńkę i grzecznie bawiące się klockami dziecko. Stanął jak wryty, dzikim wzrokiem szukając kryjącego się zapewne po jakichś zakamarkach Janusza.<br>- Gdzie on?! - ryknął ponuro i bohatersko, zgodnie z wymogami klasycznej tragedii.<br>Zarówno dziwne pytanie, jak i wygląd Lesia zaskoczyły Kasieńkę do tego stopnia, że znieruchomiała nad koszulami