Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
przeciągnął się i odetchnął głośno. Żar buchał z ruin. Dawid stał za nim trzymając rozprażoną w słońcu aluminiową menażkę; ostatni przydamy sprzęt z żołnierskiego ekwipunku ojca, przechowywany długo.
- Jutro? Kotlet z rany ropą polewany!
Głos Zygi pochłonął zgiełk; tłum rozpadł się nagle i znów zwarł ciasno, wyrzuciwszy na środek ulicy starca i dziewczynę w różowej sukience.
- Zemdlała! Biedactwo, tyle godzin w słońcu stać, w takim ścisku, nikomu nie życzę.
- Przepaliło jej głowę.
- Ludzie, co tak mokro tutaj ?
Starzec machał kapeluszem przed twarzą dziewczyny i domagał się wody. Małego kubeczka wody! W tłoku musieli stąpnąć na nią, bo różowa sukienka była już
przeciągnął się i odetchnął głośno. Żar buchał z ruin. Dawid stał za nim trzymając rozprażoną w słońcu aluminiową menażkę; ostatni przydamy sprzęt z żołnierskiego ekwipunku ojca, przechowywany długo.<br>&lt;page nr=111&gt; - Jutro? Kotlet z rany ropą polewany!<br>Głos Zygi pochłonął zgiełk; tłum rozpadł się nagle i znów zwarł ciasno, wyrzuciwszy na środek ulicy starca i dziewczynę w różowej sukience.<br>- Zemdlała! Biedactwo, tyle godzin w słońcu stać, w takim ścisku, nikomu nie życzę.<br>- Przepaliło jej głowę.<br>- Ludzie, co tak mokro tutaj ?<br>Starzec machał kapeluszem przed twarzą dziewczyny i domagał się wody. Małego kubeczka wody! W tłoku musieli stąpnąć na nią, bo różowa sukienka była już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego