rozpłakała się (nie wiem, czy z powodu straty pism, czy też z zażenowania), celnicy zaś zarekwirowali "szkodliwy materiał", wydając nam dokument, który miał stanowić podstawę do późniejszej walki o nasze dobra. Ja jednak byłam wyjątkowo zadowolona: celnicy nie zajrzeli do mojej antysocjalistycznej walizki. <br>Już na terenie Polski zaczęłam rozmawiać ze starszą panią, od wpadki na granicy zupełnie zagubioną, nieszczęśliwą i zażenowaną, a oprócz tego wyraźnie wściekłą. Pretekstem do ponownego nawiązania rozmowy był dokument, który wydali mi celnicy, potwierdzający przekazanie do depozytu pisma Paris Match. W rubryce wyjaśniającej podstawę prawną rekwizycji napisano, że chodzi o pornografię, a nie politykę. Byłyśmy więc przestępczyniami