postępuje świadomość pyknoleptyczna: musi ona wypełnić lukę, równie błyskawicznie - jak błyskawicznie pojawiła się luka - zmontować na nowo pęknięte następstwo, powiązać ze sobą obraz, jaki poprzedził jej momentalną zapaść, z tym, który po niej nastąpił. W tej perspektywie jednostkowe trwanie okazuje się niepewnym budowaniem czasów pośrednich, a jego kondycją - ciągły, szybki "start", ponawianie działania.<br>O "dotknięciu" pyknoleptycznym można by mówić jako o wolności w tym sensie, że pozwala ono człowiekowi wymyślać własne związki z czasem, nieregularne, nierytmiczne. To nierówne, kapryśne trwanie, które ma swoje przyśpieszenia i zwolnienia, lecz, w przeciwieństwie do bergsonowskiego trwania, żadnych regularności, jest w rzeczy samej myślą: albowiem pierwszym