Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
z tytułu swego przykrego socjalnego urzędu, ale nie o tym chciałem mówić...
Ale w tej chwili weszła Teodozja z wódką i jakąś zatłuszczoną paczką, a staruszek na jej widok wykrzyknął ochoczo:
- Otóż i Dziewanna z naręczem odpowiednim naszym czasom, zamiast kwiecia!
Dziadzi rumieńce padły na policzki. Zarówno on, Zygmunt i staruszek uczuli ową charakterystyczną radość przed wypiciem. Student mrukliwie odmówił kieliszka i zabrał się do kreślenia. Teodozja szyła w drugim pokoju na maszynie, nucąc jakąś piosenkę z rewii. Za oknami tkwił przykry, blaszany jakby - dzień. W pewnej chwili do łóżka Lucjana podszedł egzekutor i zawołał chrapliwie:
- Zdaje się, że nieźle by
z tytułu swego przykrego socjalnego urzędu, ale nie o tym chciałem mówić...<br>Ale w tej chwili weszła Teodozja z wódką i jakąś zatłuszczoną paczką, a staruszek na jej widok wykrzyknął ochoczo:<br>- Otóż i Dziewanna z naręczem odpowiednim naszym czasom, zamiast kwiecia!<br>Dziadzi rumieńce padły na policzki. Zarówno on, Zygmunt i staruszek uczuli ową charakterystyczną radość przed wypiciem. Student mrukliwie odmówił kieliszka i zabrał się do kreślenia. Teodozja szyła w drugim pokoju na maszynie, nucąc jakąś piosenkę z rewii. Za oknami tkwił przykry, blaszany jakby - dzień. W pewnej chwili do łóżka Lucjana podszedł egzekutor i zawołał chrapliwie:<br>- Zdaje się, że nieźle by
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego