widzieć w górze małe okrągłe okienko nieba; :erce bije mocno, po plecach biega chłodek strachu, a w piersiach - taka radość, że aż ściska w gardle, póki rozlegający się w dole bulgot wody nagłym zimnym skurczem lęku nie da znać, że czas już szarpnąć z całej siły za łańcuch. Wtedy stuletni staruszek-łańcuch, postękując i skarżąc się, pociągnie powoli, z wysiłkiem w górę, wzdłuż czarnych, porośniętych pleśnią i grzybem ścian, ku niebu, ku płaskiej, rozwałkowanej jak ciasto, jak okiem sięgnąć, przestrzeni, ku wesołym, roześmianym głosom, dzwoniącym tak szeroko na okrągłej i gładkiej, niby płyta gramofonowa, tafli widnokręgu <page nr=43>.<br>Teraz już dźwięk nieoczekiwanego głosu