Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
z resztą zamka w jedną bryłę rdzy.
- To nie może być ten dom - usłyszał cichy głos Izy. - Popatrz na szyby. W samochodzie mamy czyściejsze.
- Innego nie ma. - Nie bez trudu przeciągnął drut do końca zbutwiałej belki, pchnął furtkę. Natychmiast się zemściła, opadając i uderzając go w stopę. - Cholera.
- Mówiłeś, że staruszka miała ze sto lat. Może coś pomyliła. Zresztą nie mówię, że za jej czasów nikt tu nie mieszkał. Ale dziś... - Ignorując ją, zrobił kilka kroków w głąb podwórza. - Fajnie tu.
Stała pośrodku słonecznej plamy. Jej wzrok powolutku przesuwał się po krawędzi lasu, omszałych skałkach niewielkiego urwiska, kamiennych murkach usypanych może
z resztą zamka w jedną bryłę rdzy.<br>- To nie może być ten dom - usłyszał cichy głos Izy. - Popatrz na szyby. W samochodzie mamy czyściejsze.<br>- Innego nie ma. - Nie bez trudu przeciągnął drut do końca zbutwiałej belki, pchnął furtkę. Natychmiast się zemściła, opadając i uderzając go w stopę. - Cholera.<br>- Mówiłeś, że staruszka miała ze sto lat. Może coś pomyliła. Zresztą nie mówię, że za jej czasów nikt tu nie mieszkał. Ale dziś... - Ignorując ją, zrobił kilka kroków w głąb podwórza. - Fajnie tu.<br>Stała pośrodku słonecznej plamy. Jej wzrok powolutku przesuwał się po krawędzi lasu, omszałych skałkach niewielkiego urwiska, kamiennych murkach usypanych może
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego