pod paznokcie, a noc - rozżarzonym żelazem, na którym smażył się żywcem. Albowiem nie ma okrutniejszej nad niepewność męki, jak również nie ma granic podłości, na jaką się zdobyć może prawdziwa, wielka miłość!<br>O takiej podłości myślał Widmar, gdy tydzień temu spotkał krawca Abrahama Golda.<br>Krawiec Abraham Gold był bardzo brzydkim staruszkiem o gołębim sercu. Za takiego przynajmniej mieli go wszyscy klienci. Lecz okazało się później, że było inaczej.<br>- Słuchaj, Gold - powiedział Widmar, gdy tylko usiedli obaj na tarasie miejskiej kawiarni - słuchaj, Gold. Przyszło mi jednak do głowy, że to wszystko jest nędznym nabieraniem z twej strony. Gorący jesienny wicher dął gwałtownymi