Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
po plecach.
- Trafiłam? - śmieje się. - Widzę! Oto połowa naszych dziejów.
Aqua vitae, woda życia, okowita. Ile dała zwycięstw!
Praszczury pijali ją łapą, cum mano, wprost z dębowej kufy, a w taką noc jak dzisiejsza pan brat pił z panem bratem, jeśli jeden nawet hetmanem był, a drugiemu wiechcie z buta sterczały.
Wiedziałam, czym rozweselić serce Rokity!
Dębowej kufy nie ma! Ale znalazła się spora bańka i cynowa kwarta, której żadne muzeum nie odrzuci.
Ot co przywiozłam z myślą o waszmości.
Wzruszyła mnie.
Klękam, całuję spracowane palce ustami i sercem.
Czuję na czole lekki dotyk jej dłoni.
Na chwilę - krótszą niż chwila
po plecach.<br>- Trafiłam? - śmieje się. - Widzę! Oto połowa naszych dziejów.<br>Aqua vitae, woda życia, okowita. Ile dała zwycięstw!<br>Praszczury pijali ją łapą, cum mano, wprost z dębowej kufy, a w taką noc jak dzisiejsza pan brat pił z panem bratem, jeśli jeden nawet hetmanem był, a drugiemu wiechcie z buta sterczały.<br>Wiedziałam, czym rozweselić serce Rokity!<br>Dębowej kufy nie ma! Ale znalazła się spora bańka i cynowa kwarta, której żadne muzeum nie odrzuci.<br>Ot co przywiozłam z myślą o waszmości.<br>Wzruszyła mnie.<br>Klękam, całuję spracowane palce ustami i sercem.<br>Czuję na czole lekki dotyk jej dłoni.<br>Na chwilę - krótszą niż chwila
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego