Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
tysiące świątyń. Gdybyśmy chcieli spędzić w każdej z nich godzinę, zajęłoby to dokładnie rok, licząc ośmiogodzinny dzień z półgodzinną przerwą obiadową... Z tych kilku, jakie uznaliśmy za obowiązkowe, Sanju-Sangendo porwała moją wyobraźnię bez reszty.
Każdy z nas miał, a może nawet nosi, z sobą na zawsze w pamięci pewien stereotyp, pewne skoncentrowane marzenia. Dla Egipcjanina Sinuhe było to oblicze Boga Słońce wskazującego nań swą wszechwładną dłonią. Dla Karola Borchardta scena, o której wspomina w Znaczy kapitan, że jako ostatni wspiął się na pokład po linie marynarz potężnych rozmiarów... z którym to marynarzem utożsamił się w dzieciństwie nasz znany autor.
Mnie
tysiące świątyń. Gdybyśmy chcieli spędzić w każdej z nich godzinę, zajęłoby to dokładnie rok, licząc ośmiogodzinny dzień z półgodzinną przerwą obiadową... Z tych kilku, jakie uznaliśmy za obowiązkowe, Sanju-Sangendo porwała moją wyobraźnię bez reszty.<br> Każdy z nas miał, a może nawet nosi, z sobą na zawsze w pamięci pewien stereotyp, pewne skoncentrowane marzenia. Dla Egipcjanina Sinuhe było to oblicze Boga Słońce wskazującego nań swą wszechwładną dłonią. Dla Karola Borchardta scena, o której wspomina w Znaczy kapitan, że jako ostatni wspiął się na pokład po linie marynarz potężnych rozmiarów... z którym to marynarzem utożsamił się w dzieciństwie nasz znany autor.<br> Mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego