mniej kamienisty, zielono mignęło coś, co mogło być kosodrzewiną. Potem migało zielono i brązowo, bo pukacz w szalonych susach sadził przez jodłowy las. Zapach żywicy zmieszał się ze smrodem potwora. <br>- Uaaahaaaaaa!<br>Jodły się skończyły, zaszumiały opadłe liście. Teraz było czerwono, bordowo, ochrowo i żółto.<br>- Wolnieeeeej!<br>- Uaaaahahhahaha!<br>Pukacz długim susem przesadził stertę zwalonych drzew. Geralt o mało nie odgryzł sobie języka.<br>Dzika jazda skończyła się równie bezceremonialnie, jak się zaczęła. Pukacz wrył pięty w ziemię, zaryczał i zrzucił wiedźmina na usłane liśćmi poszycie. Geralt leżał przez chwilę, z braku tchu nie mogąc nawet złorzeczyć. Potem wstał, sycząc i masując kolano, w którym