o przerobieniu Watykanu w muzeum. Lew poprawiał tlenione kudły, najebany pstrykał zapalniczką, krzycząc "Zrobię wam z dupy Łorld Trejd Senter!", ku uciesze panienek przy stoliku obok. Podniecone bardziej jego tyłkiem niż słowami, szturchały Sychelskiego, by ich natychmiast zapoznał. Trawka chichotała z Bednarzem, który cytował jej po raz setny Delikatessen, ktoś stłukł szklankę i wkładał sobie szkło pod powiekę. Gogolek, podobno powieściopisarz, ale bardziej pisarski snob, żalił się Małgorzałce, że nie napisze już nic nowego, że próbuje, lecz nic nie wychodzi, że się skończył i zostało mu picie, choć dopiero pierwsze piwo męczył od paru godzin. Soso opowiadał o swej podróży do