kąski, jakie spaść pewnie mogą ze stołu. Od razu się zaprosili na niedzielę na obiad, i teście, i brat z bratową, szwagrowie z dziećmi. I dalej się wszyscy zastanawiać, co to oni z taką wygraną zrobią. Emilia nic nie mówiła, siedziała cichutko jak trusia, i patrzyła tylko, czy wędlina na stole jest, czy się pepsi nie skończyła i chleb, a zadowolona była z siebie jak nigdy i to się czuło. Życie miała nielekkie. Porody dwa ciężkie. Choroba wrzodowa ostatnio. <br>A teraz, wchodzi do sklepu, a pani sklepowa się do niech uśmiecha - Dzień dobry, co podać? - żartuje, pyta o zdrowie, nie ta