spoufalał się z szefem. Dbał o ciepłą wodę do golenia, o czystość butów i nawet prasował mu mundur. Prawie nie opuszczał pułkownika. W pokoju pani Iny zamieszkał "wracz", czyli wojskowy lekarz, oficer polityczny, zwany politrukiem, i jeszcze ktoś. W holu dzień i noc urzędowali radziści. Rozstawili swoje akcesoria na wiklinowym stole, zajęli stołki i fotele, w słuchawkach wykrzykiwali bez końca dziwaczne nazwy ptaków, zwierząt i roślin albo nazwy rzek. Ciągle kłopotali się o zrywaną łączność, coś meldowali, notowali. Łączność zrywała się często, radziści mieli moc pracy. W saloniku i we wszystkich pokojach spali oficerowie piloci, oficerowie strzelcy, w salonie pokotem mechanicy