niezliczone arkusze papieru listowego. Jeszcze w mieszkaniu na Zołotoworotskiej pełen był nadziei i zapału, ale wkrótce okazało się, że brak mu umiejętności handlowych i dostatecznego sprytu, a więc tych cech, które do prowadzenia biura technicznego potrzebniejsze były aniżeli cała jego technologiczna wiedza i wieloletnie doświadczenie. Upłynęły dwa lata, rezerwy pieniężne stopniowo wyczerpywały się, a biuro założone z namowy Jurczenki przynosiło nikłe dochody.<br><br>Dostawy dla kolei Południowo-Zachodniej wymagały dawania łapówek, do czego ojciec nie umiał się nagiąć, toteż przedstawicielstwo kopalni antracytu pomimo wielu starań ojca zawiodło jego nadzieje, a pilniki Hosera, znakomitej skądinąd jakości, nie wytrzymywały prób technicznych, dokonywanych za pomocą