Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Chyba nic nie usłyszeli.
- To nie atak serca - szeptem uspokoiłem Renię. Poszliśmy na długi spacer do lasu. Kiedy wróciliśmy po jakichś trzech kwadransach, Kupsztyk siedział na ganku i z zadowoloną miną palił papierosa.
Nasz widok zdziwił go: przyglądał się naszym odświętnym strojom, owiniętym w elegancki papier butelkom. W jego oczach stopniowo pojawił się wyraz zrozumienia. Uderzył się dłonią w czoło: o kurde, jakże mógł zapomnieć! Ale to drobiazg, nic straconego! Zaczekamy przez chwilę, sącząc to winko, które przynieśliśmy, a on tymczasem migiem coś zrządzi.
Zręcznie rozpalił w piecu, pokroił kawałek boczku, posiekał świeżą cebulę, podsmażył, zrobił jajecznicę z kilkunastu jajek.
- Uwierzcie
Chyba nic nie usłyszeli.<br>- To nie atak serca - szeptem uspokoiłem Renię. Poszliśmy na długi spacer do lasu. Kiedy wróciliśmy po jakichś trzech kwadransach, Kupsztyk siedział na ganku i z zadowoloną miną palił papierosa. <br>Nasz widok zdziwił go: przyglądał się naszym odświętnym strojom, owiniętym w elegancki papier butelkom. W jego oczach stopniowo pojawił się wyraz zrozumienia. Uderzył się dłonią w czoło: o kurde, jakże mógł zapomnieć! Ale to drobiazg, nic straconego! Zaczekamy przez chwilę, sącząc to winko, które przynieśliśmy, a on tymczasem migiem coś zrządzi. <br>Zręcznie rozpalił w piecu, pokroił kawałek boczku, posiekał świeżą cebulę, podsmażył, zrobił jajecznicę z kilkunastu jajek.<br>- Uwierzcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego