Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
wschodnim krańcu, frontem do Nowego Miasta; jakiś czas temu, pewnie kiedy byłem w Ameryce, przeniesiono ją na południowy bok placu i ustawiono okienkiem w stronę rzeki.
Na nasz widok kioskarz cofnął się w głąb budki, skurczył, przez szybę ledwie było widać jego różową, piegowatą łysinę.
- Coś pan, panie Chocoł, taki strachliwy? - zażartowałem. - Dawaj pan paczkę popularnych i "Gazetę Toruńską".
- Ja chce sporty - powiedział stary. - Dziesiątke.
- Nie ma sportów, są popularne - dobiegło z kiosku. - Takie same, Kotowicz, ino nazwę zmienili.
- Radomskie czy krakowskie? - chciał wiedzieć.

- Tylko krakowskie.
- To co ty, Chocoł, za towar trzymasz? Krakowskiemi gwoździami handlujesz?
- Idź se, dziadu, kupuj dzie
wschodnim krańcu, frontem do Nowego Miasta; jakiś czas temu, pewnie kiedy byłem w Ameryce, przeniesiono ją na południowy bok placu i ustawiono okienkiem w stronę rzeki. <br>Na nasz widok kioskarz cofnął się w głąb budki, skurczył, przez szybę ledwie było widać jego różową, piegowatą łysinę. <br>- Coś pan, panie Chocoł, taki strachliwy? - zażartowałem. - Dawaj pan paczkę popularnych i "Gazetę Toruńską". <br>- Ja chce sporty - powiedział stary. - Dziesiątke.<br>- Nie ma sportów, są popularne - dobiegło z kiosku. - Takie same, Kotowicz, ino nazwę zmienili.<br>- Radomskie czy krakowskie? - chciał wiedzieć. <br><br>- Tylko krakowskie. <br>- To co ty, Chocoł, za towar trzymasz? Krakowskiemi gwoździami handlujesz?<br>- Idź &lt;orig&gt;se&lt;/&gt;, dziadu, kupuj &lt;orig&gt;dzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego