Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
bo bladzi i wynędzniali jesteście.
Murarz otarł szybko łzy płynące z oczu.
- Nikt mnie nie skrzywdził, Miłościwa Pani, i zdrów jestem. Żona moja ciężko zachorowała, moja pomoc i opiekunka dziatek naszych leży w niemocy... Jeszczem nie zarobił tyle, by jej lekarstwo kupić, by jej ulżyć.
I łzy ciężkie spływały po strapionej twarzy murarza.
Królowa postawiła nogę na leżącym obok kamieniu, odjęła piękną, złotą klamrę od swego sandała.
- Weźmij to - rzekła - idź zaraz, kup, co potrzeba chorej i dziatkom twoim. Nie smuć się. Bóg cię pocieszy.
I poszła królowa Jadwiga na Zamek, a robotnik pobiegł do domu uradowany wielce.
Gdy wrócił do
bo bladzi i wynędzniali jesteście.<br>Murarz otarł szybko łzy płynące z oczu. <br> - Nikt mnie nie skrzywdził, Miłościwa Pani, i zdrów jestem. Żona moja ciężko zachorowała, moja pomoc i opiekunka dziatek naszych leży w niemocy... &lt;orig&gt;Jeszczem&lt;/&gt; nie zarobił tyle, by jej lekarstwo kupić, by jej ulżyć.<br>I łzy ciężkie spływały po strapionej twarzy murarza. <br>Królowa postawiła nogę na leżącym obok kamieniu, odjęła piękną, złotą klamrę od swego sandała. <br>- &lt;orig&gt;Weźmij&lt;/&gt; to - rzekła - idź zaraz, kup, co potrzeba chorej i dziatkom twoim. Nie smuć się. Bóg cię pocieszy. <br>I poszła królowa Jadwiga na Zamek, a robotnik pobiegł do domu uradowany wielce. <br>Gdy wrócił do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego