Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
zdjął kapelusz i ostrożnie się wsunął do środka.
- Broń Boże, broń Boże! - zatrzymał Szrettera. - Nigdy bym się o tej porze nie odważył niepokoić pana profesora. Mój interes jest, że się tak wyrażę, osobisty i do pana, mój złoty.
- Ach tak? - ucieszył się Szretter. - Proszę bardzo. Pozwoli pan, że pójdę pierwszy, strasznie tu ciasno.
W pokoju z ujmującym szacunkiem podsunął Kotowiczowi krzesło.
- Proszę, niech pan siada, panie dyrektorze.
Kotowicz rozejrzał się, gdzie położyć kapelusz. Umieścił go wreszcie na brzegu stołu, rękawiczki położył obok i zatrzymując w dłoniach laskę znów się dokoła począł rozglądać. Skromne, typowo mieszczańskie umeblowanie wskazywało, że pokój służył za
zdjął kapelusz i ostrożnie się wsunął do środka.<br>- Broń Boże, broń Boże! - zatrzymał Szrettera. - Nigdy bym się o tej porze nie odważył niepokoić pana profesora. Mój interes jest, że się tak wyrażę, osobisty i do pana, mój złoty.<br>- Ach tak? - ucieszył się Szretter. - Proszę bardzo. Pozwoli pan, że pójdę pierwszy, strasznie tu ciasno.<br>W pokoju z ujmującym szacunkiem podsunął Kotowiczowi krzesło.<br>- Proszę, niech pan siada, panie dyrektorze.<br>Kotowicz rozejrzał się, gdzie położyć kapelusz. Umieścił go wreszcie na brzegu stołu, rękawiczki położył obok i zatrzymując w dłoniach laskę znów się dokoła począł rozglądać. Skromne, typowo mieszczańskie umeblowanie wskazywało, że pokój służył za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego