Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
oni już pójdą. Zostanie dla nas, dla Polski. Robotnicy tego nie chcą zrozumieć i psioczą... tak... tak... To wszystko zostanie... zostanie...
Usiadł wygodniej, dłonią wsuniętą w rozchylenie koszuli miętosił kudły porastające mu brzuch, który miękką okrąglizną spływał na uda.
Pewnej soboty Stacho pozostał po dzwonku fajerantowym.
Spokój i cisza. Jedynie stróż nocny łaził po warsztacie, postukując jałowcową laską.
- A co, Stasiu, robisz?
- Kuferek na graty.
- I mnie byś taki zrobił. Prawie taki sam miałem, jak i ten, co robisz, kiedy mnie do wojska brali na mandżurską granicę.
Tyle że słonecznik był na nim wymalowany, a po bokach dwie dziewanny, żebym wiedział
oni już pójdą. Zostanie dla nas, dla Polski. Robotnicy tego nie chcą zrozumieć i psioczą... tak... tak... To wszystko zostanie... zostanie...<br> Usiadł wygodniej, dłonią wsuniętą w rozchylenie koszuli miętosił kudły porastające mu brzuch, który miękką okrąglizną spływał na uda.<br>Pewnej soboty Stacho pozostał po dzwonku fajerantowym.<br>Spokój i cisza. Jedynie stróż nocny łaził po warsztacie, postukując jałowcową laską.<br>- A co, Stasiu, robisz?<br>- Kuferek na graty.<br>- I mnie byś taki zrobił. Prawie taki sam miałem, jak i ten, co robisz, kiedy mnie do wojska brali na mandżurską granicę.<br>Tyle że słonecznik był na nim wymalowany, a po bokach dwie dziewanny, żebym wiedział
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego