ku górze, ku górze,<br>Czyniąc kroki płochliwe, zwiewne i nieduże.<br><br>Do królewskiej komnaty chciała się przedostać<br>I wniosła do jej wnętrza niebyłą tam postać,<br>A własnemu wzruszeniu nie mogła już sprostać.<br><br>Ponad królem uśpionym tak długo - niedługo<br>Szumiała, aby senną uczcić go posługą,<br>I w pierś jego zieleni wlewała się strugą.<br><br>Król się zbudził i spojrzał w pośpiesznej zadumie,<br>I zgadnął, że go kocha, po szumie - po szumie,<br>I uląkł się miłości, że jej nie zrozumie.<br><br>I rzekł smutny: "Bacz na to, że kochasz daremnie,<br>W słońce tobie poglądać, nie we mnie - nie we mnie!<br>Jakimż darem twe dary, wierzbo, odwzajemnię