Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
ci na górze wymyślili, żeby w styczniu zrobić wakacje. Spuścili wodę z kaloryferów, ale niedokładnie. Kaloryfery popękały, szkołę zalało. Przyszedł stroiciel fortepianów, zobaczył swoje ukochane instrumenty kompletnie poniszczone. Złapał się za głowę, powiedział, że dłużej tego absurdu nie wytrzyma i poszedł się upić. Ja też miałam dość. Smyczków nie ma, strun nie ma. Ludzie dobre! Żeby w szkole muzycznej na struny nie było - irytuje się Luba. - Póki nam płacili, sami kupowaliśmy, ale potem za co?
Luba dostała świetny kontrakt na Zachodzie; granie w ekskluzywnym hotelu: repertuar klasyczny, duża pensja i zagwarantowany czas na próby. Miała tylko kupić dobry instrument. Chodziła do
ci na górze wymyślili, żeby w styczniu zrobić wakacje. Spuścili wodę z kaloryferów, ale niedokładnie. Kaloryfery popękały, szkołę zalało. Przyszedł stroiciel fortepianów, zobaczył swoje ukochane instrumenty kompletnie poniszczone. Złapał się za głowę, powiedział, że dłużej tego absurdu nie wytrzyma i poszedł się upić. Ja też miałam dość. Smyczków nie ma, strun nie ma. Ludzie dobre! Żeby w szkole muzycznej na struny nie było - irytuje się Luba. - Póki nam płacili, sami kupowaliśmy, ale potem za co?<br>Luba dostała świetny kontrakt na Zachodzie; granie w ekskluzywnym hotelu: repertuar klasyczny, duża pensja i zagwarantowany czas na próby. Miała tylko kupić dobry instrument. Chodziła do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego